Jak randkują Żydzi w Polsce?

Klaudia Klimek
The founder of the Jewrnalism Organization. For the last 10 years she has been closely working with the Jewish community of Poland and particularly of Krakow.
Pomysł na ten tekst dojrzewał we mnie od paru lat, kiedy to będąc w Nowym Jorku,
zapewne na jakimś spotkaniu, przysłuchałam się rozmowie kilku tamtejszych Żydów w wieku około trzydziestki, którzy narzekali – o zgrozo - na fakt, iż pomimo ogromnego wyboru nie mogą znaleźć sobie partnera.
Taki stan rzeczy według moich obserwacji jest tam dość powszechny, tak więc z socjologicznego punktu widzenia, wydało mi się to dość interesujące. Postanowiłam przyjrzeć się temu zjawisku bliżej, konfrontując go polską rzeczywistością. Na wstępie postawiłam sobie podstawowe pytanie. Czy polskich Żydów dotyka ten sam problem? A może jest zupełnie odwrotnie?
W Polsce jest mało Żydów, to jest niezaprzeczalny, niestety dość smutny fakt, którego nie sposób podważyć nawet najbardziej optymistyczniejszymi wyliczeniami. Według ogólnych szacunków przyjmuje się liczbę około 150 tys., osób, którzy mogą ubiegać się o „prawo do powrotu”, tylko gros z nich nie ma nawet pojęcia kim są ich przodkowie. Ponieważ albo nikt im o tym nie powiedział, lub nie chciał powiedzieć, gdyż „tak będzie lepiej”. Dokładniej! Żydów, którzy czują się Żydami jest jeszcze mniej i tu przyjmuje się liczbę około 20 tysięcy, toteż przy 36 milionach obywateli polskich jest to kropla w morzu. No i jak tu poznawać, kochać się czy dzieci robić ... ciężka sprawa!
Polscy Żydzi cierpią na brak potencjalnych partnerów czy partnerek pośród własnej społeczności. Boimy rozmycia się, które może spowodować zatracenie naszej tradycji oraz społeczności! Żydzi powinni łączyć się w pary, tak jest wygodniej dla wszystkich, głównie z powodów kulturowych, religijnych i społecznych. Ogromna mniejszość z nas, która była od małego wychowywana po żydowsku, miała kontakt ze szkółkami niedzielnymi, wyjazdami na wspólne szabatony czy też kolonie, integrowała się ze sobą. Co roku te same bawiące niekiedy kłócące się dzieci, w efekcie zostały zmuszone – w pozytywnym tego faktu aspekcie – do zawiązania długotrwałych przyjaźni. Teraz w wieku około dwudziestu paru lat, możemy na swój temat powiedzieć wiele historii tych prawdziwych oraz zmyślonych. Jednak one są, żyją wśród nas i zapewne złączą nas na przyszłe lata. Jedno jest pewne, znamy się prawie od zawsze.
Jednakże w środowisku żydowskim w Polsce pojawiła się spora grupa osób, którzy dowiadując się o swoich korzeniach zaczynają poszukiwać swojej tożsamości. Są to osoby, którym w wieku około dwudziestu, dwudziestu lat paru ktoś powiedział – słuchaj, przecież ty jesteś Żydem! Za tym idzie przewartościowanie postrzegania własnej osoby w społeczeństwie, całej rzeczywistości – jest to dla nich trudne, ale konieczne, w związku z czym należy im to ułatwić zapewniając „miękkie lądowanie” w dopiero co odkrytym świecie. Ludzie ci dowiadują się o istnieniu zorganizowanych środowisk żydowskich. Zapisując się doń, odbywają podróż w nieznane, wszystko wydaje się z początku egzotyczne, inne, pociągające.
Co łączy nas wszystkich? Ilość. Osób z żydowskim pochodzeniem pomiędzy 25 a 35 rokiem życia jest tak mało, że śmiało możemy powiedzieć, że w Polsce wszyscy się znamy. Opowiem wam parę historii ...
Wrocław, Magda lat 27. Energiczna, inteligentna, świetnie zorganizowana działaczka żydowska, pełniąca wysokie funkcje w tak zwanym establishmencie żydowskim. Partnera brak. Jak to możliwe? Zapomniałam dodać. Atrakcyjna. Z racji obejmowanych stanowisk – tak jest ich kilka, bo Magda to dziewczyna, która na jednym nie poprzestaje, lata po całym świecie, choć ostatnio głównie do Izraela. Mówi dobrze po angielsku co ułatwia jej kontakt z Żydami na całym świecie. Jak to możliwe, że od dłuższego czasu jest sama? Odkąd kilka lat temu zerwała ze swoim chłopakiem, nie Żydem, poszukuje szczęścia w życiu. Pytana, czy pochodzenie jej chłopaka jest dla niej ważne odpowiada „Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, jednak odkąd jestem aktywna w świecie żydowskim, stwierdziłam, że dobrze by było gdyby kolejny facet był Żydem”. Gdy wnikam w konkretne powody, mówi „to chyba potrzeba bycia rozumianym w tym co się robi i chęć dzielenia tego z kimś, kto będzie rozumiał a nie tylko akceptował na zasadzie - a znalazła sobie hobby”. Jak sama przyznaje, we Wrocławiu jej rodzinnym mieście, nie ma nikogo kto mógłby być odpowiednią dla niej osobą. Nie miałaby nic przeciwko partnerowi z za granicy, byle tylko nie był to związek na odległość. Co już jest problemem samym w sobie.
Ulice Warszawy przemierza Ania. Czasami słychać odgłos obcasów, gdy właśnie spieszy się na jeden ze swoich pokazów burleski, stylu tańca, którego Ania tzw. Betty Q jest pierwszą performerką w Polsce. Swój czas dzieli pomiędzy pokazy, prowadzenie zajęć tanecznych czy też zarządzanie swoim zespołem. Nie wysoka, o ciemnych gęstych włosach i jasnej cerze przy odrobinie vintage makijażu wygląda niczym lalka. Od kilku lat sama z przerwami. Pojawiła się w żydowskim środowisku gdy miała około dwudziestu lat. Szybko awansowała na pracownika dużej organizacji żydowskiej. Dzisiaj jest „tylko” aktywistką z dość artystyczną duszą i zastanawia się kiedy znajdzie szczęście w miłości - „Zanim zaczęłam być aktywna w społeczności żydowskiej byłam z nie-Żydem, jednak już przed pierwszym Taglitem zorientowałam się jak trudne stało się pogodzenie „nowego” życia ze „starym” -mówi Ania. „Mój były chłopak postrzegał moje nowe zainteresowania jako chwilową fanaberię a ja poszukiwałam swojej tożsamości„. Po latach swojej aktywności w środowisku żydowskim i przelotnych znajomościach, która nie przekształciły się w głębsze uczucie, pytam Anie - Czy bierze pod uwagę bycie z nie Żydem lub ogólniej osobą, która nawet nie ma pochodzenia żydowskiego? Zastanawiam się, czy jest sens by młoda, utalentowana i atrakcyjna dziewczyna spędzała jeden z piękniejszych okresów jej życia na byciu samej lub w ciągłym poszukiwaniu. Ania jednak jest dość stanowcza w tej kwestii. Jak sama mówi, czasami znajomi nazywają ja rasistką. Nie widzi powodu, dla którego Żyd miałby poszukiwać partnerki poza środowiskiem żydowskim. Choć jak sama wskazuje, często tak się dzieje. Jak już wpadnie jej ktoś w oko, to nagle okazuje się, że jest on związany z nie żydówką. Ania nie jest religijna, zresztą jak i Magda. Skąd więc tak silna chęć poszukiwania partnera w „środowisku”? Jak wprost stwierdza Ania „żeby moje dzieci nie miały problemu z tożsamością, tak jak ja w mojej rodzinie, i żeby zaistniała między nami tak zwana - nic porozumienia. Niezwykle ważnym jest aby nie stać się egzotyką dla swojego chłopaka, przecież nie o to chodzi. Ważne jest aby mieć wspólne zainteresowania i dzielić je ze sobą, nie szukać kompromisów. Nie lubię kompromisów”
Choć dla czytelników z za „wielkiej wody” może wydać się to dziwne, to jednak w pewnych kręgach w Polsce panuje dość duży filosemityzm. Obecnie w Warszawie, stolicy Polski i jednocześnie najbardziej opiniotwórczym jej ośrodku, jest bardzo modne posiadać znajomego ze środowiska żydowskiego. Moda rozeszła się nawet wśród polskich celebrytów, którzy przychodzą pokazać się na zabawie Purimowej. Nie dziwi się więc poszukującym kobietom, że mają obawy co do swojej nie zamierzonej egzotyczności.
Obecnie panuje dość mocny trend pośród młodych Żydów na poszukiwanie partnerów ze środowiska żydowskiego, co nie wiąże się tylko z możliwością wyrażanie otwarcie swojej tożsamości i przynależności. Niestety obecne pokolenie 25 letnich Żydów w większości wywodzi się z rodzin rozbitych gdzie nie odnaleźli właściwych wzorców wzajemnego zrozumienia pomiędzy swoimi rodzicami. Gdy jedno z nich w początkach lat osiemdziesiątych poszukując swoich korzeni przystąpiło do nowo co powstających organizacji, tym samym znajdując się w zupełnie nowym dlań świecie nasączonym inną treścią, wyrażająca się poprzez formę, religię oraz kulturę. Ich nie żydowscy partnerzy, co zupełnie zrozumiałe, poczuli się intelektualnie i kulturowo odtrąconymi. Swoiste i wynikające z tego „nie zaproszone” ich do nowej rzeczywistości swoich mężów lub żon wielokrotnie poprowadziło wprost do konfliktów, braku zaufania czy też w efekcie do rozejścia się ich dróg życiowych. Nie wiele takich małżeństw przetrwało próbę czasu. Dzieci z tych związków, obecni youngprofessionals, wolą spokojnie poczekać nie poddając się w poszukiwaniach niż budować wspólne życie z kimś, kto nie do końca będzie chciał lub umiał zrozumieć ich skomplikowaną tożsamość.
W Polsce czy w innych krajach postkomunistycznych żydowska tożsamość jest skomplikowana, naznaczona piętnem minionej epoki. Problemem nie jest tylko religia, poczucie wsparcia dla Izraela, nowa kultura czy język. Polski Żyd to często ten który nie mówi po hebrajsku, mało wie o judaizmie, gdyż nikt go tego nie nauczył, lecz co jest swoistym fenomenem mocno wspiera on Państwo Izrael jako kwintesencję tego co nazywamy żydowskością. Nie jeździ tam co rok i nie ma zamiaru przenieść się tam na stałe, albowiem nie jest to jego mentalna ojczyzna, tylko duchowa. Nie został wychowany na Żyda, lecz dokonał świadomego wyboru. Należy zwrócić uwagę, iż człowiek ów posiada w sobie również to drugie JA, które nieodwracalnie wyrzeźbiła w nim rzeczywistość w której się wychował. Tego się nie da wyzbyć, zresztą nie ma to najmniejszego sensu! Nie jest możliwe aby z dnia na dzień zmienić siebie. Angażuje się w dyskusję o Bogu, wydarzenia kulturalne i kolacje szabatowe, nie raz twierdzi, że jest nie wierzący. Wiecznie skłócony, z innymi członkami społeczności, nie opuszcza żadnej konferencji czy Limmudu, bo chce się ze wszystkimi zobaczyć. On szuka siebie i będzie to robił do śmierci. Trudno jest stać w rozkroku pomiędzy dwoma światami, to boli, jednakże skazany przez historię na takie życie musi temu podołać.
W tak pogmatwanej rzeczywistości łatwo jest się pogubić. Ania zna to z autopsji. Jej mama, Żydówka, nie została wychowana po żydowsku lecz w duchu ateizmu, przyjęła chrzest i komunie dwa dni przed ślubem. Ojcu Ani wielokrotnie wypominano w małym miasteczku z którego pochodzi, że żeni się z Żydówką, lecz wtedy nie miało to dla niego żadnego znaczenia. Sytuacja zmieniła się gdy dziesięć lat temu Ania wraz z mamą odkryły dla siebie społeczność żydowską w Warszawie. Wtedy nawet rodzina ojca stała się ich wielkim przeciwnikiem.
Do odważnych należy Tadek, lat 30, warszawiak pracujący w mediach. Trudno mi opisać małżeństwo Tadka tak, by nie nazwał mnie rasistką. Napisałabym, że Tadek Żyd jest mężem katoliczki, nie Żydówki. Dla Tadka takie podziały są obrzydliwe. Wyznaje on prostą zasadę, że jeśli się kogoś kocha, to nie ma znaczenia, jakie on ma pochodzenie. Religia też nie jest taka ważna. Sam mówi: „nigdy nie myślałem o szukaniu żony przez jakiekolwiek żydowskie instytucje. Nigdy nie miałem problemu z tym, że moja żona nie ma żydowskiego pochodzenia, oprócz tego, że nie mogłem jej zabrać na Taglit”. Tadek nie był wychowany w tradycji żydowskiej, nie jest religijny i nie ma zamiaru do niczego zmuszać swojego dziecka. Jak twierdzi, samo wybierze drogę, która będzie mu najbardziej odpowiadała. Tak jak tata. Tadek nie uważał oprawy ślubu cywilnego za odpowiednio dostojną, dlatego dla swojej wierzącej, przyszłej żony zgodził się pobrać w kościele. Kościół katolicki dopuszcza możliwość małżeństwa mieszanego. Żona Tadka modliła się do swojego Boga, Tadek natomiast składał całkowicie niereligijną przysięgę przed księdzem, który na mocy konkordatu przyjmuje rolę urzędnika państwowego. Tadek opisuje swój ślub: „Oczywiście podczas mszy nie klękałem, nie mówiłem modlitw, nie przyjmowałem komunii. W dodatku ściągnąłem na ślub znajomego księdza, który ma pozytywny stosunek do Żydów, więc nawet kazanie nie było takie złe”.
W opisanych dotąd przypadkach występowały osoby nie religijne. Nie trzymających nakazów Judaizmu w Polsce Żydów jest więcej. Niemniej jednak jest mała grupa członków społeczności żydowskich w Polsce, która swoje życie wiedze w sposób konserwatywny, ortodoksyjny. Przestrzeganie nakazów Szabatu , modlitwy w ciągu dnia i podczas większych świąt, trzymanie koszeru to tylko kilka wyznaczników życiowych Magdy. Religijna, obywatelka Polski, wyjechała do Izraela w poszukiwaniu łatwiejszego religijnego życia i swojej drugiej, religijnej połówki.
Magda, członkini żydowskiej społeczności w Krakowie, wyjechała do Izraela bo w Krakowie potencjalni partnerzy byli albo nie religijni albo nie odpowiedni wiekiem lub preferencją seksualną. W tak małej garstce mężczyzn ciężko było znaleźć kogoś z kim Magda mogłaby „dzielić podobne ideały i poglądy na życie, żydowskość”. Magda nie potępia swoich znajomych, którzy zmęczeni ciągłymi poszukiwaniami w końcu decydują się na związek z nie Żydami, lecz w tej kwestii ona zawsze kierowała się zdecydowanymi poglądami. Podczas naszej rozmowy wyznała:
„wydaje mi się, że w takich związkach [mieszanych] żydowskość [w szczególności żydowskość religijna] nie ma na dłuższą metę szans przeżycia. W takim układzie żydowski partner nie ma szans na rozwój i przestrzeganie swojej religijnej drogi, żydowską edukację dzieci i pełne wyrażanie własnej tożsamości. Dzieci z takiego związku maja zafundowany niezły bałagan tożsamościowy i jest prawie pewne ze też zwiążą się z nie-Żydami, a wnuki często już nie mają z judaizmem i kultura żydowską nic wspólnego”
Wyjazd do Izraela nie gwarantował Magdzie, wtedy już 34-letniej kobiecie, tak naprawdę niczego. Był szansą, która właściwie wykorzystana przyniosła jej upragnione szczęście. Nie wszystko jednak układało się od samego początku tak pięknie. Magda ze swoim obecnym już teraz mężem, poznała się na portalu randkowym dla Żydów. Utrzymywali kontakt przez kilka miesięcy, jednak gdy zdecydowała się go odwiedzić, wybranek nie garnął się od razu do ślubu. Magda poznała wtedy smak sziduchowych randek, na które wytrwale dość długo chodziła, jednak jak teraz twierdzi miłość zwyciężyła. Została szczęśliwą żoną Erana - mężczyzny z Internetu – z którym do ślubu dążyli przez zgoła dwa lata i kilka miesięcy. Należy zauważyć, iż podczas swej miłosnej przygody z internetem miała też przypadki oświadczyn już po pierwszych dwóch spotkaniach.
Dla mnie, osoby mocno zakorzenionej w kulturze Europejskiej pierwsze pytanie jakie się nasuwa to różnice kulturowe i sposób w jaki małżonkowie z różnych krajów się dogadują. Inaczej wychowani, w różnych normach i wartościach społecznych z pewnością natrafiają na przeszkody w zrozumieniu siebie nawzajem. Magda nie widzi tak wiele różnic, bo jej mąż jest aszkenazyjczykiem, którego ojciec pochodził z Polski.
„Jedynymi rzeczami, które sprawiają nam problemy jest język [nie rozumiemy swojego hebrajskiego] i religijne minhagi męża [inaczej zwyczaje religijne], które są zupełnie odmienne od moich, nie zawsze je rozumiem i nie zawsze łatwo mi się na nie przestawić”
Magda po skorzystaniu z takich stron randkowych jak : Frumsters, Dosi Date, Isawyouatsinai, 2 becomes 1, wiedzie życie szczęśliwej żony, opiekunki w przedszkolu, która może swobodnie wyrażać swoją tożsamość i religię. Nigdy nie myślała o wyjeździe do Ameryki a jej mąż do Polski. Izrael więc stał się jej nowym domem.
Każda z powyżej opisanych osób urodziła się w Polsce i każda z nich odznacza się silnym poczuciem tożsamości żydowskiej. Każda z nich odnajdywała się na własny sposób i każda z nich dokonała świadomego wyboru. Żyć religijnie, czy też nie przywiązywać wagi do odgórnie ustalonych nakazów i norm? Mieszkać w Polsce czy w Izraelu? Przywiązywać wagę do nowoczesności czy tradycji? Być bardziej Żydem/Żydówką w Polsce czy Polką/Polakiem żydowskiego pochodzenia? Te i inne pytania rodzą się w głowie każdego Żyda w Polsce, tego który wiedział o swoim pochodzeniu od małego i tego, który się dowiedział, gdy wydawało mu się, że całe życie ma już zaplanowane. Jedno jest pewne, co łączy te wszystkie osoby, to pragnienie odnalezienia siebie samego przy szerokiej ofercie dzisiejszego postmodernistycznego świata, który stawia nas ciągle przed przymusem wyboru, deklaracji i określeń. Wydawać się może czasem, że na każde pytanie znaleźliśmy odpowiedź, że więcej już w życiu nie można sobie wyobrazić a jednak- jednym pocałunkiem można przewrócić świat do góry nogami i otworzyć całą gamę nowych pytań i odpowiedzi.